Początek jesieni to pora pierwszej wycieczki, w której młodzież z naszego liceum wyjeżdża w Tatry. Tym razem klasa I b wybrała (nie miała wyjścia) ten kierunek jako cel swojej integracyjno-edukacyjnej przygody. Dołączyli do nas koledzy z niezawodnej II a i kilka osób z innych klas. Sprawy organizacyjne przebiegły bardzo sprawnie. w sobotę o 00:15,
40 osób stawiło się na parkingu przed basenem skąd nastąpił wyjazd. Prognozy nie były zbyt łaskawe, choć tliła się nadzieja, że prognozowane obfite opady zmienią kierunek. Już za Opolem wjechaliśmy w strefę opadów, które nas minęły dopiero po południu. Byliśmy doskonale przygotowani na taką ewentualność, więc zaraz po przyjeździe około 9:15 ruszyliśmy na szlak. Nie było rozsądnej alternatywy więc wybraliśmy się na długi spacer do Morskiego Oka. Deszcz i gęste chmury nie dały nam szans na to by móc podziwiać piękne widoki. Opowieści sympatycznego pana ratownika, że tam są Rysy a tam Mięguszowieckie braliśmy na wiarę. Przemoczeni w końcu dotarliśmy do schroniska – ciepła herbatka i lekki posiłek. Po należnym odpoczynku obeszliśmy piękne jeziorko i w drogę powrotną, która nam się wyjątkowo dłużyła. Po siedmiu godzinach dotarliśmy w końcu na parking w Palenicy. Endo pokazało, że przeszliśmy 21 km. Po powrocie szybki obiad, kosmetyka i pachnący ruszyliśmy na podbój Krupówek.
Drugi dzień pod względem meteo zapowiadał się troszkę lepiej. Chmury, mgły, tyle, że bez deszczu. Postanawiamy więc bardziej ostro, idziemy na Halę Gąsienicową z opcją jak się da to do Koziej Dolinki i może Zadni Granat. Plany bardzo ambitne. Po dojściu do słynnego Murowańca, ruszamy w stronę Czarnego Stawu. Po drodze mijamy pomnik poświęcony M. Karłowiczowi, którego porwała lawina. Mgły nie ustępują, trudno nawet o dobrą fotkę. Krótka narada z przewodnikiem – idziemy dalej i wyżej, choć wiemy, że powyżej 1700 m leży już śnieg. Może choć pod Zmarzły Staw się uda dojść? Wychowawca zdecydował jednak, że bezpieczeństwo najważniejsze i po igraszkach ze śniegiem ostrożnie ruszamy w dół. Góry nie uciekną, wrócimy tu możliwie szybko. Wracając na kilka minut zaczęło się przejaśniać i młodzież wreszcie mogła dostrzec kontury wielkiego majestatu Tatr, Koziego i Kościelca. Powrót przez piękna Dolinę Jaworzynki na bazę, szybki obiad i jak zwykle wypad na miasto. Wyszło 22 km.
Dzień trzeci. Ma Być cieplej i ze Słońcem. Czujemy w nogach ponad 40 km więc decydujemy się na Dolinę Kościeliską z opcją, że na miejscu zdecydujemy gdzie dalej. W grę wchodzi piękna o tej porze Polana na Stołach, Smreczyński Staw i jaskinie. Zdecydowaliśmy się na jaskinie. Najpierw po groźnie wyglądającym wejściu weszliśmy /nie wszyscy/ do J. Raptawickiej. Wysłuchaliśmy ciekawych opowieści, które zdarzyły się na serio. Wielkie emocje towarzyszyły nam przy przechodzeniu przez J. Mylną. Do prawdy nazwa adekwatna. Kilka latarek i światło komórek pozwoliło na w miarę bezpieczne przejście czołgając się i przeciskając przez bardzo niskie i wąskie szczeliny Jaskini. Wyszliśmy bardzo dumni. Potem koniecznie jeszcze Wąwóz Kraków i Smocza Jama. Niestety czas nas poganiał, stąd Smreczyński zostawiliśmy na potem. Odwiedziliśmy już mocno wymęczeni schronisko na Hali Ornak. Mała herbatka troszkę nas postawiła na nogi. Wracamy do Kir. Po drodze bacówka i prawdziwe oscypki oraz wspaniała żętyca, z jej cudownymi właściwościami – ponoć oczyszcza nie przerywając snu -))). Zbliżając się do wylotu doliny napotkaliśmy na dużą trzodę owiec, wśród której nie trudno było znaleźć i te czarne. Endo pokazał 18 km.
Ostatni dzień, rozmowa o trudach poprzednich dni nie należała do dobrego tonu. Żyliśmy atrakcjami wodnymi zapowiedzianymi na ten dzień. Po pożegnaniu się z gościnną bazą Pod Belką i wspólnej focie, pojechaliśmy do Chochołowa, do term. Powiem nieskromnie – należało się nam trochę szaleństwa po trudach trzech dni. Wracając z term chciało się za naszym Sw. Janem Pawłem II powtórzyć – ?żal opuszczać? Ale jeszcze tylko 8 miesięcy i powrócimy w nasze kochane góry z nadzieją, że odwiedzimy w czerwcu Słowację.
Bardzo dziękuję młodzieży za wzorowe zachowanie, opiekunom p. Reginie Semenowicz i panom Arturowi Garbolińskiemu i Bogdanowi Szymańskiemu za wszechstronną pomoc i troskę. Do zobaczenia na szlaku w czerwcu – zapisy od 1 lutego 2018.
z a p r a s z a m
Kazimierz Walotka