Wszystkich miłośników pięknych Tatr zapraszamy do jesiennej lektury. Nasz naczelny Taternik pan Kazimierz Walotka, nie zawiódł i jak zwykle przygotował ciekawy reportaż wzbogacony o przepiękne widoki górskie z dwóch tatrzańskich wypraw (czerwcowej i wrześniowej).
Tatry – Czerwiec 2019
Najpierw małe przeprosiny, że nie zdążyłem przed wakacjami zamieścić choć słówko komentarza do czerwcowego wypadu w Tatry – więc nadrabiam zaległości?
Na tydzień przed zakończeniem kolejnego roku szkolnego udało nam się wyjechać po raz kolejny w góry. Wszyscy uczestnicy wiedzieli, że mają promocję w kieszeni, więc wakacyjnie nastawieni
ruszyliśmy wg. znanego i sprawdzonego schematu. Prognozy, które nie raz zmuszały do przyjęcia planu b tym razem były wielce obiecujące.
Dzień pierwszy – po nocnej podróży, sprawny przydział pokoi i ruszamy. Nasz stary znajomy – wielki przewodnik p. Maciej Pawlikowski już przed dziewiątą oczekiwał nas przed
Kurantem. Gdzie idziemy? Szybka decyzja – na przetarcie najlepszy Giewont. Ruszamy żółtym od uroczej Małej Łąki, potem czarnym nabieramy wysokości do Przełęczy W Grzybowcu, stamtąd
czerwonym na Wyżnią Kondracką i krotko niebieskim na Giewont. Schodzimy niebieskim Doliną Kondratową do schroniska. Po drodze mieliśmy okazję do rozmów z panem Maciejem, który
bardzo dużo i ciekawie opowiadał o swoich wyprawach na najwyższe góry świata. Zosia miała mnóstwo pytań, ale na odpowiedzi musi poczekań na kolejne wypady.
Dzień drugi – wreszcie zapowiadany przejazd na Słowację i nasz cel Sivy Vrch/1803/. Nie wysoki, ale pamiętamy do dziś strome podejście i ta nieznośnie wysoka temperatura, doprowadziły, że
nasze zapasy wody szybko się skończyły a na wodę ze strumyczka trzeba było nogami zapracować kilka godzin. Partie szczytowe wyrzeźbione przez wodę w wapieniach – cudowne.
Niewiarygodnie zmęczeni wracamy na bazę. W drodze do Polski zapadła decyzja, że w czerwcu Słowacja być musi!
Dzień trzeci – pogoda ma się pogorszyć, czujemy już nogi, więc wybór padł na Polanę Stoły – dość rzadko odwiedzane – jak się okazało urocze miejsce. Tam podziwialiśmy rzadko oglądaną
stronę Giewontu, no i wyczyny /fikołki/ Filipka. Poszliśmy dalej w górę Kościeliskiej z opcją Smreczyńskiego Stawu, niestety deszczyk zatrzymał na na dłużej w schronisku. Po powrocie
zostało nam odebrać już tylko świadectwa i nagrody. Dla nas wszystkich to był piękna zapowiedź zaczynających się wakacji?.
Tatry – Wrzesień 2019
Dzień pierwszy
Szybko minęły wakacje i trzy tygodnie nowego roku szkolnego. Zgodnie z naszym hasłem; Jeśli wrzesień to w Tatry? stało się, jedziemy. Jak zawsze chętnych nie brakowało. Trzon wycieczki
stanowiła młodzież z klasy 1B, z wychowawczynią prof. J. Proniewicz – Hasiak, jak się okazało wielką miłośniczką gór. W iście ekspresowym tempie udało się wszystko pospinać organizacyjnie,
prognozy dość optymistyczne, więc w drogę. Podróż bez niespodzianek minęła szybko. Jadąc zakopianką mijaliśmy najdłuższy wiadukt, którym postanowiliśmy wracać po jego otwarciu. Robi
wrażenie, długi na prawie kilometr i poprowadzony dość wysoko, robi wrażenie. Za Nowym Targiem nasze kochane Tatry naprawdę pięknie się prezentują. Pomyśleć, że za 1,5 godz. już
będziemy podziwiać je wędrując po szlakach. Zapadła decyzja, że na rozruch przejdziemy się spokojnie /nie znamy możliwości pierwszoklasistów/ wpierw z Wierchu Poroniec Siedlarską Drogą
na Rusinowa Polanę. Miejsce z którego podziwia się wspaniałe widoki na Tatry Słowackie. Krótki postój, pierwsze zdjęcia, bacówka, oscypki i żętyca/ serwatka z mleka owczego ściętego podpuszczką/- podobno jak mawiają miejscowi .. oczyszcza nie przerywając snu? Udało nam się zachęcić niemałą grupkę młodzieży. Na tej pięknej polanie, Zosia przeprowadziła akcję na rzecz
toprowców #doceń Topr, stamtąd długimi schodami na Gęsią Szyję, Rówień Waksmundzką do miejsca zwanego Psią Trawką. Dalej do Brzezin, Jaszczurówkę gdzie zwiedzamy kościółek
drewniany zaprojektowany przez St. Witkiewicza – twórcę styku zakopiańskiego. Uzbierało się 19.27 km.
Dzień drugi
Zaczynamy śniadaniem 07.30, przed nami dzień największych wyzwań. Chcemy przez Trzydniowiański, Kończysty wejść na Starorobociański Wierch/2176 npm. Zadanie bardzo ambitne. Ruszamy wszyscy, nie ma zmiłuj się .Pogoda marzenie. Jedziemy do Chochołowskiej, pierwsze 3 km jedziemy ciuchcią na Polanę Huciska. Dalej już per pedes. Odbijamy od doliny czerwonym szlakiem, 2 godz. na pierwszy szczyt. Poziomice dość blisko siebie, więc szybko nabieramy wysokości. Czujemy to w nogach. Meldujemy się zgodnie z rozkładem jazdy po dwóch godzinach na Trzydniowiańskim Wierchu 1758m npm. Cudowne widoki rekompensują nam w pełni dotychczasowy wysiłek. Idziemy dalei i wyżej. Kolejny szczyt to Kończysty Wierch 2002m npm. To nasz pierwszy dzisiaj dwutysięcznik. Widoki wciąż nas rozpieszczają. Jeszcze przed nami około 50 min i osiągamy cel – Starorobociański Wierch 2176 m npm. Rozgościliśmy się na szczycie dumni z siebie. Pan Szymański dociera po 20 min z dwójką sympatycznych uczestniczek. Teraz czeka nas długie zejście przez Gaborową na Siwą Przełęcz i dalej dwie godziny schodzenia Starorobociańską do Chochołowskiej. Zmęczeni ale zadowoleni wszyscy wracamy – smaczny obiadek czeka. Stuknęło nam 20.07 km przy przewyższeniu 1300 m.
Dzień trzeci
Prognoza trochę straszy deszczem. Wybieramy dość łagodne przejście do końca Kościeliskiej i stąd na Smerczyński Staw. Piękne miejsce na odpoczynek po dwóch dniach dość wymagającej
aktywności. W drodze powrotnej obowiązkowo Wąwóz Kraków i Smocza Jama. Pozostaje jeszcze dojście do wylotu Doliny Kościeliskiej w Kirach. Na liczniku 18.10 km. Wszyscy dali radę!!!
To był bardzo udany piąteczek!!!
Statystyka
Łącznie 57.44 km
dwa dwutysięczniki
ponad 20 godzin wędrówek
12.986 kcal
6.21 l nawodnienie
Dzień czwarty
Ostatni dzień naszego pobytu, pogoda nie chce nas wypuścić, jest cudownie. jedziemy do Chochołowa do term. Masaże wodne wielce wskazane. O trudach wędrówek szybko
zapomnieliśmy. Teraz już tylko powrót. Z żalem opuszczamy Zakopane, ale też z nadzieją, że osiem miesięcy szybko minie, bo Rysy czekają.
Wielkie dzięki dla młodzieży, dla opiekunów – wszyscy spisali się jak trzeba.
Kazimierz Walotka – pozdrawiam, do zobaczenia na szlaku, zapisy po feriach zimowych-)))