W dniach 26 ? 28 września uczniowie klas 1d wraz z wychowawczynią p.K.Przytulską oraz p. E.Tymińską, spędzili wspólnie niezapomniane chwile podczas swojej pierwszej ? integracyjnej wycieczki w Karkonosze. W Karpaczu zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci przez gospodarza ZGODY (domu wypoczynkowego, w którym mieliśmy bazę noclegową). Pierwszego dnia kąpaliśmy się w Parku Wodnym Tropikana w hotelu Gołębiewski, gdzie mieliśmy możliwość korzystania z olbrzymiego aquaparku z wieloma wodnymi atrakcjami. Mieszkaliśmy w Karpaczu Górnym, więc wieczorem ruszyliśmy na pierwszy spacer, aby zwiedzić Karpacz Dolny. Drugi dzień był bardzo ambitny, był dniem wyprawy w góry. Wyprawa ruszyła o 10 rano, idąc czarnym szlakiem, minęliśmy Dziki Wodospad, Biały Jar dotarliśmy do schroniska Strzecha Akademicka, po drodze zatrzymaliśmy się w schronisku Samotnia nad pięknym stawem. Dalsza trasa była już łatwiejsza, po drodze oglądaliśmy przepiękne krajobrazy, roślinność i zwierzęta górskie, aż dotarliśmy do świątyni Wang, zbudowanej w Norwegii w XII wieku i przeniesionej w Karkonosze w 1842 roku. Wyprawa była oczywiście pod opieką przewodnika, który chętnie odpowiadał na nasze pytania. Całą trasę, po stromych zboczach, urwiskach i przełęczach pokonaliśmy w 5 godzin. Co prawda to nie były Tatry, jednak zakwasy na nogach odczuwał prawie każdy. Pogoda była zwariowana, po rannej mgle, w południe pojawiło się piękne słońce. Po udanej wyprawie był czas na relaks, a wieczorem przy ognisku, gdzie piekliśmy kiełbaski mogliśmy spędzić czas na wspólnych rozmowach i śpiewie, by bliżej się poznać.W piątek, wymeldowani z ośrodka udaliśmy się do Parku Linowego Tarzan – składa się on z systemu połączonych linami platform i drewnianych elementów. Niektórzy skorzystali z trudniejszej trasy zwanej Skok Tarzana a inni z łatwiejszej o nazwie Spacer Tarzana. Pokonując trasy natknęliśmy się m. in. na wiszącą palisadę, pajęczynę, drabinkę speleo i huśtawki. Czynności, jakie musieliśmy wykonywać, to przechodzenie, wspinanie, wieszanie, skakanie, czy zjeżdżanie. Wśród wielu linowych, zawieszonych nad ziemią przeszkód, znajdowały się między innymi: tyrolki, mosty, kładki, siatki, trapezy, huśtawki. Wszystko to rozstawione na dwóch trasach, trudnej i łatwej do wyboru. Czas płynął nieubłaganie i po południu musieliśmy wracać już do domu. Przez całą wycieczkę nie marnowaliśmy czasu, wykorzystywaliśmy każdą wolną chwilę, więc po po jej zakończeniu byliśmy zmęczeni, ale zadowoleni.. Pełni wrażeń i miłych wspomnień z dużą ilością zdjęć wróciliśmy do Zgorzelca. Mam jednak nadzieję, że jeszcze nie raz tam pojedziemy .